Ks.bp Jan Szarek

Kazanie z okazji 85 jubileuszu Diakonatu „Eben-Ezer”  21.09.2008 r.

Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, Ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! Ratujcie biedaka i nędzarza, Wyrwijcie go z ręki bezbożnych! (Ps.82. 3-4).
A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara (1 J.5,4).     

Dostojni Goście,
Księża biskupi, Księża, Diakoni
Drogie Siostry Diakonise,
Siostry i Bracia w Chrystusie!

Zgromadziliśmy się tutaj na Kępie, na tym historycznym miejscu, które było i jest świadkiem powstania Diakonii i Diakonatu na Ziemi Cieszyńskiej. Ten skrawek nieurodzajnej ziemi, został ożywiony Duchem Bożym. Z nędznej owczarni wyrosły Zakłady Opiekuńczo-Wychowawcze oraz Diakonat Eben-Ezer, „ miasteczko leżące na górze”.
W nasz jubileusz wpisuje się także 135 rocznica urodzin założyciela Diakonatu - ks. Seniora Karola Kulisza pioniera Diakonii na Ziemi Cieszyńskiej.(ur.1873). Ten najwybitniejszy duchowny Diecezji Cieszyńskiej okresu międzywojennego już jako wikariusz a później proboszcz w Ligotce Kameralnej miał otwarte serce dla ludzi potrzebujących zakładając Dom Opieki.   
Kiedy to w latach 1904/5 duchowe przebudzenie ogarnęło Śląsk Cieszyński, Ks. Karol Kulisz stanął na czele tego nowego ruchu religijnego. W swoim słowie w sprawie Społeczności Chrześcijańskiej pt. ”Czego chcemy?” pisał: „Trzeba nam koniecznie budować królestwo Boże nie tylko w talarze (todze)  i z urzędu, ale w duchu i w prawdzie tj. na rozmaity sposób i bez ustanku”.
Jednocześnie młody duchowny był pod wpływem teologii Alberta Schweitzera, która głosiła, że etyka chrześcijańska polega na poszanowaniu życia, nawet tego najnędzniejszego, oraz przejęciem się życiem innych, tak jak swoim.
W 1919 roku Ks.Kulisz przybywa do Cieszyna, gdzie jako proboszcz zostaje skonfrontowany z nędzą i kryzysem gospodarczym, który powstał po zakończeniu działań pierwszej wojny światowej. Kierowany Bożym Słowem i wielką  miłością do bliźniego oraz wrodzoną wrażliwością  społeczną, postanowił się zająć tym problemem.
Poglądy Ks. Kulisza na sprawy pomocy społecznej były -  jak na owe czasy – bardzo współczesne. Uważał on, że potrzebującym:” nie należy dawać zwyczajnej jałmużny, aby nie powodować do szukania dalszej jałmużny, ale dać pomoc przez opiekę, wychowanie i pracę”. (G.K.1933 nr 8 Krótki pogląd..).
Jako Senior Diecezji wzywał Kościół,  aby w tym krytycznym okresie spełniał swoje zadanie – ratowania ginących i wykazywał się dziełami istotnego miłosierdzia.
Ks. Kulisz nie był tylko głosicielem swoich poglądów, ale praktykiem. Potwierdzeniem tego jest  jego dzieło, które pozostawił po sobie. Jego wizje, dla których zabrakło czasu i pieniędzy zostały w części dopiero zrealizowane na naszych oczach. Przypomnę tu jego marzenia o ewangelickiej radiostacji, o szerzeniu w kraju misji i ewangelizacji.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Przypominałem tego wielkiego świadka wiary, aby na przykładzie jego życia pokazać jak należy praktycznie odczytać przeczytane na wstępie Boże Słowo wyjęte z Ps.82 Bierzcie w obronę biedaka i sierotę, Ubogiemu i potrzebującemu wymierzajcie sprawiedliwość! Ratujcie biedaka i nędzarza, Wyrwijcie go z ręki bezbożnych.
To polecenie Boże jest ponadczasowe i dotyczy także nas współczesnych. Niestety, są  wśród nas ludzie, którzy zawierzyli głoszonej tezie, że nasze państwo jest solidarne i troszczy się o swoich obywateli a to zwalnia nas od służby na rzecz bliźniego. Żaden ustrój nie jest idealny i w każdym systemie będą ludzie,  którzy będą potrzebowali naszej pomocy. Potwierdza to Jezus Chrystus mówiąc do uczniów: „Albowiem ubogich zawsze u siebie mieć będziecie” (J.12,8.).
Ks. Senior Kulisz doskonale zdawał sobie sprawę z tego wyzwania, zawartego w tych słowach, dlatego też podjął się tego zadania, o którym powiedział: ”Zgotowałem sobie brzemię nie do uniesienia i lata bez wytchnienia”.
Nad Zakładami Opiekuńczo-Wychowawczymi oraz Diakonatem Eben-Ezer, nieraz w ciągu tych 85 lat zawisły ciemne chmury. Przywołam z historii tylko trzy trudne okresy.
- Rok 1933, kiedy to przed Zakładami stanęło widmo bankructwa. Okres ten trafnie scharakteryzował Jan Wantuła w swoich Pamiętnikach. Napisał on o Ks. Kuliszu: „ Budował, rozbudował, ciągle powiększał zakłady, marzył o podobnych na miarę Bodelschwinga…Niestety ks. Kulisz nie trzymał się zasady: Pamiętaj rozchodzie żyć z przychodem w zgodzie”.
Trzeba było, być człowiekiem wielkiej wiary, aby się nie załamać wobec tych trudności. Ks. Kulisz nie pozostał sam, na pomoc pośpieszył mu cały Kościół. Ówczesny biskup kościoła ks. Juliusz Bursche wydał specjalny apel do wszystkich wiernych z prośbą o składanie ofiar i modlitwę o to dzieło.
-Wybuchła druga wojna światowa. Męczeńską śmiercią umiera w obozie koncentracyjnym założyciel Zakładów. Wywieziona zostaje część sióstr na roboty przymusowe. Rok 1945- to puste  i zniszczone obiekty a potem mozolna odbudowa Zakładów w nowej rzeczywistości.
- Następnie w roku 1955 zostaje przejęty Dom dziecka przez Państwo komunistyczne i podjęto próbę likwidacji Diakonatu.
Drodzy Słuchacze!
Patrząc na wielowątkową historię Zakładów Opiekuńczo-Wychowawczych i Diakonatu chcę tutaj przypomnieć  członka Najwyższej Rady – Gamaliela z Dz.Ap. i parafrazując jego słowa powiedzieć, że to dzieło  miłosierdzia nie było sprawą ludzką, ale Bożą i dlatego się ostało.
Dziś gromadzimy się na tym miejscu, aby wspólnie oddać Bogu chwałę za wszystkich świadków wiary. Wspominamy duszpasterzy i opiekunów Diakonatu, Siostry Przełożone, wszystkie siostry diakonise, oraz wszystkie bezimienne osoby, które swoje życie, czas i pieniądze poświęciły służbie bliźnim.
Każdy jubileusz, który obchodzimy posiada dwa wymiary, dwa spojrzenia. Także ten dzisiejszy jubileusz, to spojrzenie  wstecz i na przyszłość, wspominanie przebytej drogi i wyciąganie wniosków na przyszłość. Patrząc na przebytą drogę możemy wyznać z radością: Eben- Ezer, aż dotąd pomagał nam Pan! Dlatego też z radością o tym chcemy dziś zaświadczyć.
Z kart Biblii wiemy, że tylko spoglądanie wstecz może być niebezpieczne i może paraliżować nasze działania. Nie możemy uprawiać pobożności „historycznej” i pielęgnować tylko tradycję.
Duchowość chrześcijanina nie żyje tylko przeszłością, ale jest ona źródłem nowych inspiracji i wyzwań w każdym czasie. Pamiętać musimy to, co Zbawiciel chciał podkreślić w podobieństwie o miłosiernym samarytaninie, że naszym bliźnim jest każdy człowiek, który właśnie tu i teraz potrzebuje naszej pomocy.
Analizując historię Diakonatu, możemy zauważyć, że każde z tych zagrożeń, o których mówiliśmy, stało się zalążkiem nowych działań i błogosławieństwem dla tej społeczności.
Kiedy władza komunistyczna na początku lat 50 ograniczyła Diakonatowi zakres działalności opiekuńczej, otworzyły się nowe, inne możliwości. Zorganizowano szkolenia dla pracowników Szkółek Niedzielnych, Rok służby dla Pana a w 1958 przeniesiono Tygodnie Ewangelizacyjne z Miechowic do Dzięgielowa. W 1961 r. połączono 4 Diakonaty naszego Kościoła w jeden.
Drodzy Słuchacze! Dziś żyjemy w nowych czasach, prawie w pełnej wolności. Powiedziałem „prawie” ponieważ ciągle jeszcze żyjemy w państwie wyznaniowym, gdzie większość obywateli korzysta z  pełni praw a mniejszość jest tylko tolerowana. Kościoły zrzeszone w PRE ciągle jeszcze czekają na pełne uregulowanie stosunku do Państwa na podstawie umowy a nie jak dotychczas tylko ustawy.
Pomimo takich uwarunkowań, nasza Diakonia Kościoła służy całemu polskiemu społeczeństwu.
Dziś, także ważną dziedziną diakonii, to angażowanie się społecznie czy politycznie na rzecz stworzenia dobrych refom i przepisów dla chorych, opuszczonych i niepełnosprawnych.
W naszych działaniach diakonijnych, na terenie parafii czy też w Domach Opieki musimy być ostrożni, aby w ramach różnorodnych przepisów i obowiązków nie zatracić naszego chrześcijańskiego profilu.  Istnieje wtedy możliwość przekształcenia się naszych Domów Opieki  w zakłady, które świadczą tylko usługi pielęgnacyjne.
Nie wolno mam zrezygnować ze  świadectwa Ewangelii.  Jeżeli stracimy nasz ewangeliczny profil to staniemy się świecką służbą socjalną.
Nie wolno nam zapominać, że Diakonia jest częścią dzieła zbawienia, jest to uczestniczenie po stronie Boga w walce ze złymi mocami ciemności. Kto postępuje diakonijnie, ten zwiastuje potrzebującym miłość Bożą. Miłość Boża, której doświadczamy, jest odkrywcza i wskaże nam w każdym czasie jak można służyć bliźniemu
Johan Wichern, ojciec Diakonii niemieckiej, którego 200 urodzin   w kwietniu ( Zwiastun nr 8 ) obchodziliśmy. W swoim  słynnym przemówieniu wygłoszonym w Wittenberdze w 1848 r. powiedział on m.in.: „ tak jak cały Chrystus w żywym Słowie Bożym się objawia, tak też musi się objawiać w Bożych czynach, a największym i najwyższym z czynów jest ratująca miłość”.
Ta Boża miłość rozlana w naszych sercach, zobowiązuje nas wszystkich do zastanowienia się nad przyszłością naszego jedynego Diakonatu.
Sprawa ta leży mi na sercu, ponieważ moja droga wiary od 1952 r. jest związana z Diakonatem i jego duchowością. Tutaj rozpocząłem po konfirmacji moją edukację biblijną na Kursach dla nauczających Szkółek Niedzielnych.
Wszyscy dobrze wiemy – chociaż o tym nie mówimy- że liczba Sióstr stale maleje i brak jest brak nowych powołań. A może nadszedł czas, aby zastanowić się nad nowymi formami diakonatu. Może należałoby rozpocząć rzeczową dyskusję na ten „delikatny” temat.  Wiem, że żyjemy w innej rzeczywistości, znam też obawy Sióstr przed nowymi rozwiązaniami.
Siostry i Bracia! Nie możemy być przyjąć  obojętnej postawy wobec tego problemu i czekać aż Dom Sióstr zamieni się w Dom Opieki dla Sióstr!
W 1933 r. Zakłady Eben-Ezer przeżywały kryzys ekonomiczny, dziś natomiast przeżywamy kryzys duchowości.
Słowa te, które tutaj wypowiedziałem nie są krytyką Diakonatu, ale wypływają z miłości do tego dzieła i z głębokiej troski o jego przyszłość.
Siostry i Bracia w Chrystusie!
Pragnę powrócić do zacytowanego na wstępie Słowa Bożego zacytowane z 1 J.5,4„A tym zwycięstwem, które zwyciężyło świat, jest nasza wiara”
Ten werset biblijny był ulubionym  przez Johana Wicherna, który on kazał wyryć na swoim nagrobku.
Pilni czytelnicy „Biblijnych Haseł” zapewnie pamiętają te słowa, gdyż były one myślą przewodnią ubiegłego tygodnia.
Słowa te pragną nam przypomnieć, że my chrześcijanie jesteśmy zwycięzcami, ponieważ zwycięstwo zostało już przez Chrystusa osiągnięte. To dzięki Chrystusowi mamy zwycięstwo, dlatego też zobowiązują nas pewne reguły:
1.    Ten, kto wierzy, ten miłuje. Wiara  i miłość do Boga i ludzi jest nierozerwalna. Wiara bez miłości jest zimna, ona może zmrozić innych.  Kościół, zbór - ciało Chrystusowe bez miłości jest chore.
2.    Ten kto miłuje jest posłuszny.
Mamy zwycięstwo, gdy jesteśmy posłuszni naszemu Panu i Jego Słowu. Jego przykazania są zachętą do miłości. Posłuszeństwo i miłość nie wykluczają innych i nie przechodzą obojętnie obok bliźnich w potrzebie.
3.    Kto jest posłuszny ten zwycięża.
Chrześcijanie prowadzą swoje zwycięskie życie w wierze, w miłości i posłuszeństwie. Wtedy mimo cierpienia i różnorodnych przeszkód, mogą kroczyć od zwycięstwa do zwycięstwa. Jest to możliwe tylko przez Jesusa i z Jezusem.
    Takie zwycięskie życie prowadzili świadkowie wiary, których dziś wspominaliśmy. Takie życie może każdy z nas prowadzić, jeżeli, stanie po stronie tego, który zwyciężył - Jezusa Chrystusa.
Chcę zakończyć moje kazanie słowami Biskupa męczennika Juliusza Burschego, które w 1933r. były jego apelem skierowanym do całego Kościoła, ten apel jest także dziś aktualny, cytuję:
    „ Módlmy się za Dzięgielów, (Diakonat) módlmy się w imieniu Jezusa Chrystusa, aby w nas krzepła wiara, wiara prawdziwa, bo z niej popłyną miłość i miłosierdzie. A te uratują Dzięgielów (Diakonat) ku chwale Bożej!”