Wspomnienie Siostry Danuty Gerke


W Niedzielę Oculi , 19 marca 2017r. w kościele Eben-Ezer w Dzięgielowie, odbyło się zwykłe - niezwykłe nabożeństwo. Zwykłe, bo celebrujące pasyjny czas wedle liturgicznego porządku, niezwykłe, bo poświęcone 20. rocznicy śmierci Matki Przełożonej, s.Danuty Gerke oraz wspomnieniu zaprzyjaźnionej z nią i diakonatem w Dzięgielowie, diakonisę s.Lydii Truse z Diakonatu „Sarepta „ w Bethel- Bielefeld w Niemczech, zmarłej w wielu 102 lat dnia 5 marca 2017.

Nabożeństwo licznie zgromadziło parafian i przyjaciół Diakonatu, m.in.bp Anweilera, bp Szarka, bp Piętaka, który wygłosił kazanie, bp Jaguckiego i innych duchownych. Wspomnieniem Matki Przełożonej Danuty Gerke i Siostry Lydii Truse dzielił się proboszcz parafii, ks.Marek Londzin. Po obiedzie zebrani goście wysłuchali relacji s.Lidii Gottschalk z pogrzebu Siostry Truse, a później, zachęceni przez s.Ewę Cieślar, obecną przełożoną, przywołali bardziej lub mniej znane epizody z życia s.Danuty. Jeden z opowiadających podkreślił żarliwość modlitwy, z której znana była Matka Przełożona. Z pośród wielu życzeń wysyłanych w różnych kierunkach, s..Danuta pisała: Życzę, aby Pan Jezus był w waszej łodzi u steru i zaspokoił wszelką potrzebę według swego bogactwa. Niech tak będzie po wszystkie dni waszego wspólnego życia i w służbie dla Pana. O to się modlę dla Was i dla całej Waszej drogiej Rodziny. O to się modlę dla Was...

Tak. Modlitwa Siostry Przełożonej towarzyszyła naszej rodzinie wiele lat. Duchowe więzy uwieńczone przyjaźnią łączącą dom Kubiszów, Błahutów i siostrę Danutę, zostały zadzierzgnięte jeszcze w okresie międzywojennym, w czasie początków jej służby pielęgniarskiej w cieszyńskim Szpitalu Śląskim, którego dr Jan Kubisz, mój dziadek, był dyrektorem. Gdy myślę o 88 – letnim życiu Matki Przełożonej, Danuty Gerke, w tym 66 latach służby diakonijnej Siostry – moja pocztówkowa pamięć przywołuje nagromadzone obrazy. Tylko pierwsze zdanie, od którego zaczyna się biogram Siostry - Gerke Wanda Danuta, córka Karola i Marii z d.Krygier, urodziła się 10 kwietnia 1909r. w Słupcy koło Konina – otwiera obrazy wszystkich możliwych dni, dziesiątych z rzędu w miesiącu kwietniu, gdy – celebrowało się w mym domu urodziny Siostry Przełożonej. Obrazy te wiążą się nie tylko ze stresem wejścia dziewczynek do pełnej sióstr i gości jadalni Domu Macierzystego„Eben-Ezer”, ale z zapachami wypieków przygotowywanymi przez mamę i babcię dla Solenizantki i radością zbierania dla niej ogrodowych kwiatów.

Ale cóż znaczą kwiaty wobec tak bolesnego u progu życia doświadczenia, jakim jest strata matki i ojca? W biogramie jedno oszczędne zdanie – wcześnie osierocona przez rodziców, wychowała się u wujostwa w Łodzi – ukrywa dramat wówczas 12-letniej dziewczynki. Skądinąd wiadomo, że pięciorgiem rodzeństwa zajmuje się najbliższa rodzina, każdym dzieckiem ktoś inny w innym miejscu. Wanda Danuta Gerke w Łodzi kończy gimnazjum.. Rozpoczyna pracę w biurze. Jednak wkrótce pragnie swe życie poświęcić służbie diakonisy. Ponieważ w przedwojennej Łodzi nie ma polskiego diakonatu, zgłasza się tam, gdzie on jest, do Żeńskiego Diakonatu „Eben-Ezer” w Dzięgielowie, którego założyciel, ks. Karol Kulisz jest gorącym polskim patriotą. Nowicjat odbywa pracując w żłobku w Zakładach Opiekuńczych tamże, w kwietniu 1931r. otrzymuje czepek diakonisy próbnej i zostaje skierowana do pracy najpierw na Oddziale Dziecięcym a później Chirurgicznym Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Kolejne lata do wybuchu II wojny światowej to: służba w Sanatorium Przeciwgruźliczym w Bystrej, ponownie praca w żłobku w Dzięgielowie, przeszkolenie w Instytucie Pielęgniarstwa w Poznaniu zakończone egzaminem państwowym i praca zborowa w Katowicach i jego okolicy. Siostra Danuta, z wybuchem II wojny światowej przedostaje się do W-wy, w wojennych warunkach, kończy w 1943r. egzaminem dyplomowym Warszawską Szkołę Pielęgniarstwa, a w tragicznym dla historii Polski i mieszkańców Warszawy roku 1944. pracuje w Szpitalu Dzieciątka Jezus przy ul. Nowogrodzkiej. Uczestniczy w Powstaniu Warszawskim, wraz z dr Janem Kubiszem opiekuje się chorymi i przeżywa ewakuację rannych, o czym można przeczytać w artykule „Strażnicy Ewangelicznej” z 1948r. Po przybyciu do Cieszyna w maju 1945r.- czasowo obejmuje obowiązki przełożonej sióstr i organizuje pracę pielęgniarską w Szpitalu Śląskim. W październiku tego samego roku zostaje wybrana na stanowisko przełożonej Żeńskiego Ewangelickiego Diakonatu „Eben-Ezer” w Dzięgielowie. Po wojennej zawierusze na nowo organizuje Diakonat, Dom Dziecka, zabiega o odbudowę zrujnowanych budynków Zakładów Opiekuńczych i 50-cio hektarowego gospodarstwa. Mimo ciężkich doświadczeń, takich jak: upaństwowienie gospodarstwa rolnego w 1950r. i Domu Dziecka w 1955r. – trwa na straży Diakonatu i przeciwstawia się jego likwidacji. Całym sercem kieruje Domem Opieki „Szczukówka”, czuwa nad budową domu dla sióstr – emerytek „Salem” i powstaniem Domu Opieki „Emaus”. Czyni, co może, a wszystkie swe działania podbudowuje gorliwą modlitwą.

Z tamtego czasu – jako dziecko – pamiętam ją: z płóciennym woreczkiem mąki, z butlą oliwy, z torbą dziecięcych ubranek, z pakunkiem leków, z dobrym życzeniem zawsze obramowanym Bożym Słowem, z dystyngowanym uśmiechem na ustach. Zechciejmy Ją taką pamiętać.

Aleksandra Błahut-Kowalczyk